top of page

Święto kobiecości Lukrecji

Spacer w szpilkach w centrum Schwäbisch Gmünd

[28.08.2014]

 

Planowałam tego dnia rozwiać resztę wątpliwości. Powiedzieć o moich pragnieniach i marzeniach. Oraz o tym, co już robię, jak pozuję, w czym i gdzie.

Pierwszy był jednak prezent urodzinowy. Cudowny bardzo kobiecy płaszcz kąpielowy.

A potem zaczęłam rozmawiać, pokazałam zdjęcia, bardzo różne. Powiedziałam, co robię, jakie mam obawy i usłyszałam, że rodzina murem stoi po mojej stronie. Wtedy zadałam ostatnie pytanie. Zadałam je i przyniosłam dwie pary butów.

Gdy dwie godziny później jechałam do Gmünd, miałam w torbie moje nowe, jeszcze nie prezentowane publicznie, czarne szpileczki. Niskie, klasyczne, nic ekstrawaganckiego, z wyjątkiem tego, że miałam je na nogach ja. I nie miałam założonego biustonosza. Balerinki zostawiłam w samochodzie i poszłam w tych szpileczkach do miasta, w najbardziej ruchliwe miejsca. Miałam aparat ze statywem i robiłam zdjęcia, masę zdjęć. I byłam bardzo szczęśliwa. Teraz ponownie będę nosiła balerinki, bo są wygodniejsze, ale jak będę jechała z nastawieniem, że chce zrobić sesję, zabiorę szpilki, i bez obaw będę w nich pozowała w miejscu, w jakim będę chciała to robić. Podobnie będzie, gdy będę jechała poprzeglądać sobie oferty sklepów. Wtedy będę szpilki miała w samochodzie. I bardzo się cieszę, bo moje jesienne botki nie będą stały w szafie.

Ten dzień przyniósł tak nieoczekiwane rezultaty, przyznaję, miałam nadzieję, że tak się skończy, wierzyłam, że tak się stanie, ale bałam się, ze postanowiłam go uhonorować osobna edycją tego cyklu, mimo że miałam na sobie podczas spaceru kolejna modyfikację moich nowych stylizacji.

I kolejne spacery, testy, sesje będę dalej prezentowała w poprzedniej edycji, ale ta jedna zasługuje w moim odczuciu na specjalne potraktowanie.

To był niezwykły dzień i niezwykły spacer...

A że nie zrobiłam ani jednego zdjęcia, jak miałam balerinki na nogach, więc nie będę tej galerii dublowała w poprzedniej edycji. Po prostu zrobię nową sesję, tym razem z balerinkami...

jestem kim jestem

bottom of page