top of page

 

30 sierpnia 1969

Moje urodziny.

 

Postanowiłam sobie zrobić prezent. Przygotowałam zdjęcie, pojechałam je wywołać i kupić ramkę. W ten sposób moja Lucy jest już ze mną cały czas i będzie zawsze...

Weszłam też do KiKu, i tam znalazłam kurtkę a la skórzaną, która idealnie odpowiada moim marzeniom. Bo już przekonałam się, że wersja do pasa, jaka mi się najbardziej podoba (taki krój ma ta jasno brązowa) w moim wypadku ma swoje ograniczenia. Natomiast ta, którą kupiłam, zachowuje formę tej krótkiej poprzez swój krój, ale sięga do bioder i jak ją zapnę, daje taki efekt, jakiego potrzebuję. Tak więc jasna zostaje tutaj, a do Polski zabieram czarną. Natomiast moja ramoneska zostanie w Polsce.

Bardzo szybko sprawdziłam kurtkę w praktyce, ale postanowiłam też założyć mój nowy sweterek, bo wydawało się mi, że jest chłodniej, i większość czasu kurtkę miałam w ręku. Byłam w Gmünd, ale nie robiłam zdjęć.

Cały czas jednak chciałam zaprezentować moją nową kurtkę, więc kilka dni później ubrałam ponownie jegginsy, które miałam też na sobie w Gmünd, zabrałam Cat Walki i pojechałam na leśny parking.

W ten sposób jegginsy pojawiły się ponownie tam, gdzie debiutowały.

A po sesji pojechałam do Abstgmünd i w Taako kupiłam zestaw biżuterii, bo skoro mi sama Ilona powiedziała, że zdecydowanie brakuje mi czegoś na szyi, to dostałam impuls. A widziałam już coś, co mi się podobało i nie było zbyt ekstrawaganckie jak to zielone. Poza tym jest bardziej eleganckie i uniwersalne. Pasuje praktycznie do wszystkiego. Mam śliczny naszyjnik i zestaw czterech kolczyków pasujący do niego. A poradziłam się w sklepie, pytając, czy pasuje to do siebie, pracującej tam córki naszej sąsiadki z dołu...

jestem kim jestem

bottom of page