top of page

Święto kobiecości Lukrecji

Nowe kreacje, nowe stylizacje, nowy sposób zakupów...

[18.08.2014]

 

Wstęp

Ten dzień potraktowałam szczególnie. Postanowiłam sobie, że to będzie mój własny prezent urodzinowy dla Lucy, której to będą pierwsze w pełni świadome urodziny.

W którymś momencie w ciągu tego dnia uzmysłowiłam sobie, że ja właśnie kolejny raz świętuję swoją kobiecość, robię coś specjalnie dla mojej kobiecej duszy.

To były, są i będą niezwykłe dni, dlatego zrobiłam na mojej stronie osobny dział poświęcony mojemu świętowaniu tego, kim jestem...

Stylizacja pierwsza

Mimo, że miałam coraz więcej ciuszków, cały czas szukałam czegoś innego, czegoś, czego jeszcze nie miałam i co zmieniło by mj styl. Chciałam być atrakcyjna w takim wydaniu, w jakim mogę obecnie się pokazywać. Moja nowa kurtka nie dawała mi spokoju. Nie bardzo mi pasowała do legginsów, do których w takiej sytuacji zdecydowanie preferuję jednak długie tuniki. Najpierw zobaczyłam pewien teledysk, gdzie dziewczyna była bardzo fajnie ubrana. I dwa dni temu, w sobotę, zauważyłam tą tunikę. Nie kupiłam jej, ale całą niedzielę o niej myślałam i o legginsach, które też widziałam. Dzisiaj zabrałam swoją kurtkę, pojechałam do KiKa, wzięłam rzeczy, kurtkę i poszłam do przymierzalni. I kupiłam.

Legginsy są dokładnie takie, o jakich marzyłam i jakim od dawna się przyglądałam na stronach internetowych. Kilkakrotnie kupiłam podobne, ale zawsze to nie było dokładnie to. Teraz wreszcie trafiłam idealnie i w dodatku będę mogła je wykorzystać w moich fetyszowych stylizacjach.

Tego samego dnia odkryłam nowy sklep.

Stylizacja druga

Od paru dni cały czas chodził mi po głowie pomysł, by poszukać jakieś fajne spodnie, by pasowały do kurtki, były sexi i trochę ekstrawaganckie.

I wtedy zobaczyłam te czarne. Gdyby nie to, że kupiłam już legginsy i tunikę, od razu bym je kupiła. Wróciłam do domu, powiedziałam, że widziałam fajne spodnie i może kupię je za kilka dni. Usłyszałam, że za kilka dni może ich już nie być...

I wtedy jak błyskawica pojawiła się myśl, że ja przecież planowałam kupić coś fajnego i oryginalnego, gdy odkryłam sklep Gary Webera. Co prawda już nie zależy mi na pokazaniu tego w Polsce, chociaż i to oczywiście zrobię, ale sama idea, by sprezentować sobie coś fajnego, wróciła. Więc pojechałam na zakupy, ale w inne miejsce. I tam się okazało, że tych spodni wcale nie ma. Na otarcie łez poszłam do Deichmanna i znalazłam botki, jasno brązowe, na wygodnym korku i większe, bo nie cisną mnie tak, jak moje czarne, a korek powoduje, że chodzi się w nich wygodnie. Botki i nowe czarne balerinki. A przecena trwa do końca tygodnia, więc być może jeszcze tam wrócę, bo mają duży wybór w rozmiarze 44, między innymi śliczne czarno białe balerinki...

Przymierzając te botki uzmysłowiłam sobie, że mam teraz zestaw kurtka buty, który mogę uzupełniać w dowolny sposób. Teraz już wiedziałam, że te spodnie muszę mieć. Pojechałam po nie, nastawiając się od razu na myśl, że poszukam jakąś fajną bluzeczkę. I znalazłam bardzo szybko dwie. Tą drugą wzięłam tylko dlatego do kabiny, bo faworytka była o jeden rozmiar za mała. Ale to była tylko formalność. Rezerwa nie miała szans z faworytką, więc poszłam do kasy z dwoma ciuszkami. Wcześniej przymierzałam jeszcze jedne jeansy, które też mi się podobają.

Ale mam w Polsce nowe, obcisłe, damskie. Mam czarne. Mam błękitne jegginsy, więc te raczej na pewno nie wzbogacą mojej garderoby. Tym bardziej, że cały czas marzę o konkretnych jeansach z bardzo wysokim stanem. I jak takie upoluję w moim rozmiarze to kupię od razu...

Nowe buty

Ten dzień nie skończył się wieczorem.

Następnego dnia balerinki, które widziałam, a których nie kupiłam, bardzo wierciły mi dziurę w brzuchu. Tym bardziej, że w mojej wyobraźni fajnie pasowały do zestawu tunika i legginsy.

Pojechałam. I wróciłam z kolejnymi trzema parami. Nie mogłam się oprzeć i zrobiłam sobie w cieniu voliery mini sesję z butami w roli głównej.

Teraz mam praktycznie dwa rodzaje butów. Kilka na co dzień i na sesje terenowe i kilka na wyjazdy w bardziej kobiecym wydaniu w moich nowych kreacjach. Także po domu będę teraz nosiła balerinki albo sandałki na niskim klinie, które też zagościły w mojej garderobie. Moje domowe baletki prawie się już zużyły. Błękitne kupione parę miesięcy temu zostawię na zimę, a różowe będą do sesji Gracji obok tych nowych czarnych i białych i tych atłasowych, które mam w Polsce. Te atłasowe będę też nadal używała w terenie, tak, jak robiłam to z nimi dotychczas.

Ta edycja święta będzie trwała długo. I będą to zarówno rewie w domu jak i w terenie.

Miałam już zresztą wielką frajdę, gdy pokazałam moje nowe nabytki kilku dziewczynom, które pojawiają się w naszym domu w związku z wykonywaną pracą. I zawsze słyszałam słowa uznania, a Ilona wręcz powiedziała, że oglądała w KiKu dokładnie ten sam zestaw tuniki i legginsów...

Stylizacja trzecia

Miałam bardzo ciężką noc. Musiałam jakoś odreagować, a przekonałam się, że są dwa sposoby, które najlepiej mi pomagają, szukanie konkretnych ciuszków, jak wiem, czego szukam i sesja zdjęciowa w terenie. I obie te rzeczy zrobiłam tego dnia.

Pojechałam do Taako i znalazłam spodnie i bluzkę, które pasują do kurtki i balerinek. Przymierzyłam. Miałam problem z bluzką, bo była w rozmiarze L, XL i XXL. Po kilku przymiarkach zdecydowałam się wreszcie na XL. A przymierzając odkryłam jeszcze jeden fajny sposób, miałam na sobie moją długą obcisłą liliową tunikę z krótkim rękawem i doskonale się spasowała z moim nowym zestawem dając mocne kontrastowe akcenty.

A po południu założyłam pierwszy zestaw kupiony w KiKu i pojechałam na sesję w teren.

Zakończenie

Mam teraz trzy fajne zestawy. Nie będę już kupowała kolejnych, jak początkowo planowałam, tylko ewentualnie dokupowała coś, co będzie urozmaicało dany zestaw. Już mi chodzą po głowie torebki, bo moja fioletowa z Cat Walka nie pasuje do żadnej stylizacji. Ale mam w domu na szczęście czarną, dużą i małą. Przywiozę je i wtedy zobaczę.

I tak to będzie wyglądało. Będę wymieniała, komponowała, zmieniała, ale już sam fakt, że stworzyłam sobie bazowe stylizacje bardzo mnie ucieszył. Na pewno uzupełnię je o elementy ubiorów, które już posiadam. Jako rezerwa albo alternatywa. Ale będę się starała zachować ogólny styl, bo podoba mi się ta idea i fajnie się czuję w tych bazowych zestawach. Tak na przykład moje pierwsze jasne spodnie Denim będą uzupełnieniem trzeciego zestawu na cieplejsze dni, bo są cienkie, a te nowe są grubsze, bardziej jesienne. Czarne spodnie z imitacji skóry na pewno będą elementem stylizacji drugiej. Moje legginsy a la latex, które kiedyś kupiłam w C & A uzupełnią pierwszą stylizację. I także tutaj będę mogła wykorzystać moje czarne legginsy z lycry. Już nie muszę szukać sposobu, jak je nosić, sam się pojawił. Moja czarna ramoneska uzupełni zestaw drugi, wtedy mogę zakładać do niego ciemne buty.

Nie będę teraz do Polski zabierała nic, tylko to, w czym pojadę. Ta idea, która przyświecała mi po wizycie w sklepie Gary Webera to już przeszłość. Nie zależy mi na tym, by się chwalić. Zresztą zdjęcia wystarczą. Za to przywiozę rzeczy, które uzupełnią te kreacje, które mam i tak teraz będę je nosiła. Na co dzień, w pracy, na zakupy itp. legginsy, jegginsy, tuniki, bluzeczki...

Natomiast na każde moje prywatne wyjście założę któryś z zestawów.

Pod takim kątem zrobię w domu przegląd szafy. Wszystko, co będzie mi nie pasowało do moich zestawów, pójdzie w odstawkę. Przynajmniej teraz wiem, jak zrobić sesję czystka w szafie będzie konieczna...

Nie dzień a tydzień...

Potrzebowałam jeszcze jakiegoś sweterka, ale nie chciałam czegoś zwykłego. Kurtka jest fajna, ale nie zawsze jest praktyczna. Poza tym w pewnych sytuacjach sama kurtka to po prostu za mało. Dobrze, jak po spodem jest jeszcze sweterek, który można zostawić na sobie po zdjęciu kurtki. Więc z takim nastawieniem pojechałam ponownie do Taako. I znalazłam sweterek, który doskonale uzupełnił mój drugi zestaw, co oczywiście sprawdziłam wieczorem. Tego samego dnia kupiłam stojak na buty. Teraz dopiero cieszą moje oczy moje kochane buciki...

Zrobiłam sobie także kolejną sesję w Abstgmünd sprawdzając tym razem, jak moja tunika z pierwszego zestawu prezentuje się z wzorzystymi legginsami. Moja nowa tunika okazała się bardzo praktyczna, z czego tym bardziej się cieszę...

Wieczorem, uzupełniając opis, uzmysłowiłam sobie, że jest piątek, a ten cykl zaczął się w poniedziałek. W ciągu tego tygodnia odkryłam sposób, by spełnić swoje pragnienia. By poczuć się prawie w pełni kobietą. Zresztą, dlaczego prawie ? Czy fakt, że nie mam biustonosza odbiera mi coś z mojej kobiecości ?

Nie w moim odczuciu, a co sądzą inni mnie nie obchodzi !

A w kolejce czekają kolejne stylizacje do sprawdzenia w praktyce.

Post scriptum

Susan Ebrahimi - Ich hab nur auf mein Herz gehört

Gdy pierwszy raz zobaczyłam ten teledysk, od razu go polubiłam. I praktycznie od razu ujrzałam moja turkusowa marynarkę. Już wiem, że nie będzie wisiała w szafie, bo nie muszę jej zakładać tylko do sukienek i spódniczek, jak zakładałam kupując ją.

Już wiem, co na pewno zabiorę do domu, moje kwieciste legginsy.

A dzisiaj, w sobotę, zobaczyłam w KiKu legginsy, które od razu mnie oczarowały i które do mojej marynarki będą wręcz idealnie pasowały. W poniedziałek jadę je kupić.

I także je zabiorę do Polski...

A wracając do Susan z tego teledysku. Od dawna podobają mi się takie spodnie. Właśnie spodnie, nie legginsy, więc zapewne pojawia się w końcu w mojej garderobie. A taka biała marynarka świetnie do nich pasuje, więc kto wie, czy jednak nie pojawi się kolejna baza stylistyczna.

Zresztą, czy ja muszę szukać powodu ?

Przez 42 lata ubierałam się tak, jak wypadało i nigdy nie czułam się fajnie i atrakcyjnie. Tak na prawdę czułam się fajnie, gdy podczas swoich leśnych wypraw mogłam mieć na sobie legginsy. Teraz nadrabiam stracony czas i nie zamierzam z tego rezygnować...

Czas zachwytu fetyszem mam za sobą. Teraz skupiam się na tym, co mogę założyć na siebie między ludźmi i wyglądać fajnie, atrakcyjnie i sexi...

jestem kim jestem

bottom of page