top of page

Kunst und Genuss Pizzaria Leonardo

Schwäbisch Gmünd

[08.05.2014]

 

Postanowiłam zostać tutaj, gdzie jestem. Praca mi się podoba, także to, że mogę trochę zobaczyć, bywam w sklepach, uczę się o gołębiach.

Ale przede wszystkim widzę, że bardzo odpowiedzialne mam miejsce pracy i mogę tutaj bardzo rozwinąć swoje kwalifikacje.

No i nie ukrywam, że sprawia mi frajdę to, że mogę sobie jeździć Nissanem Qashqai.

Tak więc nie będzie nowych srebrnych pierścieni z Ottweiler.

Po wizycie w Stuttgarcie i muzeum Kiemele, kolejny długi dzień mojego czasu wolnego spędziłam w Schwäbisch Gmünd.

Kilka dni wcześniej kupiłam zestaw kosmetyków do krycia zarostu, bo skoro zostaję tutaj na dłużej, to w czasie moich dłuższych wyjść chcę wyglądać trochę bardziej tak, jak się czuję. A kto wie, czy z czasem nie pojawię się przy odpowiedniej okazji w swoim prawdziwym wcieleniu...Ale to zależy od tego, jak będą szybko dalej rosły moje włosy.

Chodziłam po sklepach, buszowałam w ciuszkach i szukałam różnych koncepcji swojego nowego looku. Jednak chyba tylko pierwsza wersja, którą widziałam w Stuttgarcie, jest tą, którą zrealizuję. Ale samo szukanie, kombinowanie to też bardzo fajna sprawa, tym bardziej, że teraz, po spotkaniu ze stylistką, lepiej wiem, na co zwracać uwagę.

A że w Schwäbisch Gmünd jest też Deichmann, to sobie przymierzyłam parę par butów.

W H&M trafiłam na ofertę staników super push-up, które spełniają ta samą rolę, którą moje trzy z takimi wkładkami. Tylko że tutaj są większe, dzięki czemu będą bardziej pasowały do mojej sylwetki. I także, co ważne, bardzo śliczne i kobiece. Kupię jeden na pewno i zobaczę, jak się będzie prezentował mój biust. Kto wie, być może kupię sobie ze trzy, zrobię porządek z tymi, które mam w domu i wcale nie będę kupowała nowych piersi silikonowych.

Na specjalne okazje i do sesji będę zakładała te co mam, przynajmniej będzie je widać, a na co dzień same staniki super push-up, tak, jak robiłam do tej pory. Jak okaże się, że te optycznie robią mi lepszy biust niż obecne, to w zupełności taka forma mi wystarczy, tym bardziej, że są w ofercie nawet haleczki z takimi stanikami, to mogę nawet zaprezentować się bardziej powabnie bez potrzeby zakładania sztucznego biustu.

A na koniec trafiłam do pizzerii, w której pracuje przemiła bardzo atrakcyjna kobieta, która mnie wręcz zgarnęła z ulicy. Zamówiłam pizzę, która okazała się przepyszna i niesiona falą ogromnej sympatii tej miłej kobiety, powiedziałam, kim jestem. Bardzo fajnie zareagowała i pytała się bez skrępowania o wszystko, ale jednocześnie zachowując się bardzo otwarcie i sympatycznie. Widziałm i czułam, że jest bardzo zainteresowana i życzliwie nastawiona. Pochodzi z Rumunii, więc i na tym gruncie wywiązała się sympatia, bo w pewnym sensie jesteśmy krajankami, Słowiankami.

Opowiadała, jak na początku lat 90-tych podczas pierwszej wizyty w Warszawie kupiła swoje pierwsze dzinsy.

Ja już wiem, że jak ponownie wyląduję w Schwäbisch Gmünd, to najpierw idę kupić stanik, a potem idę do Niej na pizzę, zakładam moje jegginsy i szpilki, i pokażę Jej bliższe mojej duszy moje oblicze. A to dodatkowo będzie dobra okazja, by sprawdzić, jak się prezentuje mój biust dzięki nowemu stanikowi.

Mimo momentami bardzo trudnej sytuacji w pracy, tak, jak chociażby dzisiaj gdy piszę te słowa, przed paroma minutami (09.05), takie chwile, jak ta w pizzeri dają mi tyle energii i radości, że bardzo ładują się wtedy moje akumulatory i mam siłę i chęć do dalszej walki z chorobą mojego podopiecznego.

Tak, nie dotrzymałam słowa.

Praca to jedno, chociaż i tam pojawiają się wyłomy.

Gdy pisałam w nowym zakończeniu książki o tym, że ani słowa o mnie, nie widziałam, jakie decyzje zapadną i jakie sytuacje będą moim udziałem.

Po prostu, teraz lepiej wiem, gdzie i kiedy mogę.

I wtedy robię to. Mówię, kim jestem.

Bo w pewnych sytuacjach jest to po prostu niezbędne, o czym przekonałam się już parę dni później...

jestem kim jestem

bottom of page