top of page

Miss Trans 2014

[14.06.2014]


Mata Hari Polska

 

WYBORY MISS TRANS 2014 !!! się odbyły... w warszawskim Klubie Galeria... Mata miała " zaszczyt" startować w konkursie. Kandydatki "łapano" z 13 czy 14 zgłoszeń zostało 7 !!! podobno po ostrej selekcji!!!
Bawiłam się ... bo po to przyjechałam na wybory. Przyjechały moje fantastyczne koleżanki z... Telimena Feniks... Emi Japonka.

Nad całością - wersją artystyczną czuwała jak zawsze niezrównana, niepowtarzalna Kim Lee ... nad wszystkim starała się zapanować Edyta Baker... Dziewczyny dwoiły się, troiły, aby zadowolić żądną wrażeń publiczność i szacowne jury.

Wśród publiczności zauważyłam moje wspaniałe koleżanki ... Gwiazdy DQDrag Queen Charlotte oraz DQ L Czardaszka. Jak zawsze piękne w super kreacjach... uśmiechnięte i trzymające kciuki.

Wizażystki, stylistki szukałyśmy po całym klubie a choć było nas naprawdę garstka wszystko trwało długo... zupełnie niepotrzebnie długo, ale barki w klubach żądzą się swoimi prawami.

Czy jestem zaskoczona wynikami wyborów???Nie jak zawsze można je przewidzieć. Dlatego zapytałam się na początku jaka powinnam być - infantylna, głupkowata czy potraktować te wybory w sposób poważny. Wśród kandydatek do "trofeum" pojawiały się różne komentarze na temat pytań padających ze strony znamienitych gości - członków jury.

Wszystko jak zawsze na żywioł... niedopracowane, ale co się nie robi, aby coś zrobić.

Wygrała Dorotka = szczere gratulacje, była piękna czarnowłosa Ada ... była Marysia obchodząca urodziny.

Były fanfary, była KONCZITA, brakowało Don Vasyla i Hrabiny Cosel.

Formuła tandetna.

Czy można coś zmienić??? Niepotrzebne są duże nakłady finansowe, ale warto coś .... ZMIENIĆ!!!

wybory Miss Trans 2014 uważam za kiczowate, szmirowate i gdyby nie Kim jak zawsze niezawodna, profesjonalna ... Edyta to całość była by mierna i nawet nagrody, które w tym roku "imponowały" ... nie zmieniłyby faktu, że trzeba się dobrze w barku "narąbać" , aby cieszyć się z czegoś na siłę.

Upominki, które dostały pozostałe uczestniczki to po prostu wstyd i żenada.

Szkoda, że nikt z ORGANIZATORÓW NIE ZADBAŁ, ABY DZIEWCZYNY W GARDEROBIE NIE MIAŁY CO SIĘ NAPIĆ!!!

2 soki w kartonie od 19 do 22.30 to chyba coś nie tak.

 

Ten opis znalazłam na fb rankiem w niedzielę po konkursie.

Czy czułam satysfakcję ?

Tak !

I nie wstydzę się do tego przyznać po tym, jak zostałam potraktowana przez jedną z organizatorek.

Czy moja strona o konkursie, którą zrobiłam rok temu, zaraz po ubiegłorocznej edycji, pomogłaby w upowszechnieniu konkursu ?

Nie mnie na to pytanie odpowiadać, ale czy odpowiednio upowszechniona i zawierająca aktualnosci oraz szerszy aspekt, który znajdował się na wersji przygotowanej dla organizatorów, nie pomogłaby w promowaniu konkursu ?

Zresztą nie tylko strona...

Gratuluję uczestniczkom i zwyciężczyni, Dorotce, z którą stanęłam w szranki dwa lata temu, i którą bardzo lubię.

Podziwiam Marysię za Jej upór i niezwykły koloryt, który wnosi co roku. Oraz za ogrom pracy, który corocznie poprzedza Jej udział w konkursie.

Już tylko za to należałaby się Jej nagroda specjalna.

Lucy ? Już coś Ci w głowie się pojawiło ?

I dobrze...

Mam jeszcze jedną wielką satysfakcję. Wygrałam w najlepszej jak do tej pory edycji, zarówno pod względem organizacji, poziomu i ilości konkurentek, jak i składu jury.

Żałuję tylko, że nie dane mi było chociaż spróbować...

Wiem, ile ten konkurs dał mi. Wiem, ile dał innym uczestniczkom i chciałam, by się rozwijał.

Czy się rozwija ?

W moim odczuciu wręcz odwrotnie.

Poczekajmy kolejny rok.

Na szczęście to już nie mój problem...

Mimo wszystko nadal będę kibicowała konkursowi, bo wiem, jak wiele dobrego on może zrobić...

Jeszcze jakiś czas temu martwiłabym się, że stało się to, co się stało.

Na szczęście od pewnego czasu zupełnie coś innego zaprząta moją głowę i zupełnie przestało mi zależeć na jakimkolwiek szumie medialnym.

A jeszcze rok temu byłam pewna, że konkurs będzie jedną z ważniejszych moich działalności. Dlatego podpisałam umowę wolontariuszki.

Na szczęscie życie napisało tak niezwykły scenariusz, że nie mam czego żałować.

I nie żałuję.

A mój potencjał wykorzystuję zupełnie gdzie indziej.

I z bardzo dobrym skutkiem...

W ciągu kilku kolejnych dni dostałam kolejne potwierdzenia moich odczuć, i to ze strony, z której bym się tego nie spodziewała.

Cóż, tym większa jest moja satysfakcja...

Ale jednemu nie zaprzeczę i miałam okazję ponownie powiedzieć te słowa w rozmowie z tegoroczną Miss.

Dla mnie wygrana w konkursie w 2012 roku była momentem przełomowym.

I jestem przekonana, że bez tego sukcesu nie byłabym dzisiaj tam, gdzie jestem, nie byłabym tym, kim jestem. Nie osiągnęłabym takiej pełni szczęścia, jakiej doznaję obecnie, pisząc te słowa.

Ta wygrana nakręciła mnie jak sprężynę, która długo się odkręcała pchając mnie do przodu.

Tym bardziej mi żal widząc, w jakim kierunku zmierza ten konkurs.

Nie ma tutaj ani jednego zdjęcia i nie będzie. Nie było mnie tam.

Nie będzie też informacji o konkursie na mojej stronie poświęconej mojej przygodzie z Wyborami Miss Trans Polski w2 takiej formie, jak opisuje poprzednie.

Pojawi się tylko ten tekst powyżej, bo wspominam w relacji z konkursu w 2013 roku o moich planach w związku z tegoroczną edycją.

A ja tymczasem szykuję się na fajne wydarzenie w moim życiu...

Skoro chodziłam prawie cały dzień po Stuttgarcie w szpilkach Cat walk, do tego o numer za małych, kupiłam sandałki mojego ulubionego sprzedawcy, Andrés Machado , na szpilce, bardzo sexi.

W lipcu będę ich potrzebowała w Stuttgarcie...

jestem kim jestem

bottom of page