top of page

Lucy hoduje gołębie pocztowe

[07-08.2014]

 

Od momentu, gdy pierwszy raz trzymałam w dłoniach pięknego białego gołębia, zakochałam się w nich.

Codzienne wizyty sprawiały mi coraz więcej frajdy. Obserwacje lotów, oczekiwanie, gdy wracaly z lotów konkursowych, sprawdzanie wyników na stronie internetowej.

Noszenie koszy z gołębiami, wypuszczanie ich do lotów treningowych.

Aż wreszcie przyszedł dzień, gdy na dziesięć dni zostałam obarczona odpowiedzialnością za trenowanie młodych, karmienie i pojenie gołębi.

I oczywiście pierwszego dnia musiałam zmierzyć się z problemem, gdy wydostały się ze swojej części voliery dwa gołębie, kilkuletni i zupełny młokos, który jeszcze nie był poza swoją częścią voliery. Starszego złapałam bardzo szybko i zaniosłam do jego części. Natomiast za młodym uganiałam się chyba z 15 min, aż zupełnie opadł z sił. Musiałam uważać, chcąc go złapać, by nie zrobić tego o ułamek za późno, bo wtedy w moich rękach zostałby tylko ogon, a ptak przez kilka tygodni nie mógłby latać.

Wreszcie i tego młokosa wzięłam do rąk, gdy był już zupełnie zmęczony.

Miałam niesamowitą frajdę, że mogłam czuć się odpowiedzialna za te 150 gołębii.

Nakręciłam oczywiście sporo materiału, bo jakiś ich fragment na pewno pojawi się w moim filmie. I z każdym dniem wkręcałam się coraz bardziej. Przygotowałam kąpiel dla wszystkich trzech części gołębnika. Startowałam do lotu młode gołębie. Obserwowałam, jak jedzą. Uczyłam się samej brać do rąk gołębie i pewnie oraz bezpiecznie je trzymać i prezentować.

To niezwykłe wrażenie, gdy trzyma się ptaka w rękach. Zresztą chyba takie uczucie towarzyszy trzymaniu każdego zwierzęcia, które w tym momencie jest całkowicie zdane na nas.

Przygotowywałam karmę, wymieniałam wodę w poidłach. Nawet trochę czyściłam gołębnik.

I kręciłam materiał, bo postanowiłam drugą część prezentacji o gołębiach połączyć z moją osobistą przygodą z nimi. Tak więc druga część filmu „Taubensport” ma tytuł :

„Lucy, hoduje gołębie pocztowe”

„Lucy, Taubenzüchter”

Takim bardzo fajnym akcentem jakiś czas później stał się pewien podarek. Dostałam na własność gołębia. Jest mój. Nadałam mu, bo to on, moje imię, Lucy. Skoro ja jestem nietypową kobietą, to i mój gołąb może taki być.

Piękny biały gołąb. Będę od teraz tym bardziej z niepokojem oczekiwała, jak będą wracały z lotu. I jak go widzę, moja dusza się śmieje. Patrzę sobie i myślę, tam jest moja Lucy...

jestem kim jestem

bottom of page