
Tutaj pokażemy Wam, jak widzą nas inni
Na początku jedna z nas zabierze Was na Daleki Wschód i pokaże, że są miejsca, gdzie ludzie patrzą na naszą transformację zupełnie inaczej, niż tutaj.
Izumi
Moje fascynacje to ANIME i MANGA. Są to formy sztuki azjatyckiej. Japonia i Chiny, które państwo co pierwsze wymyśliło, nie jest już istotne, ale dziwi mnie jedno wielkie podobieństwo, może nie podobieństwo, ale dziwna zbieżność.
Chodzi o transformację, czyli o nas, osoby Trans, zwane dalej transwestytami, inaczej ciotami – co jest już błędne i obraźliwe, i jeszcze innymi określeniami, co jest niezgodne z prawdą w dodatku.
Transwestyta przechodzi swego rodzaju transformację w kobietę, chodzi głównie o wizualną przemianę, czyli transformację. Weźmy teraz notabene filmy ANIME, gdzie to zwyczajni ludzie, jakaś zwyczajna dziewczyna, przechodzi transformację w jakiegoś super wojownika. Nie wojowniczkę ale wojownika, tak, tak. To, że ma na sobie jeszcze ciuszki kobiece, to nic nie znaczy. Rysy twarzy i sposób mówienia zachowania postaci jest zdecydowanie męski. I to jest bardzo mocno podkreślane.
Jeszcze mocniej podkreśla się samą formę przemiany za coś bardzo szczególnego. Bo tylko nieliczni mogą coś takiego w sobie mieć. I znów zbliżamy się do wyjątkowości Nas.
Zastanawia mnie, czemu Kobiety, które ubierają się jak mężczyźni. Ściskają swe piersi bandażami elastycznymi by nie odznaczały się na stroju. Ścinają włosy na jerzyka. Nie malują się, są mniej odrażające niż męska wersja kobiety, dziwne jest to podejście społeczeństwa lecz transwestyta to nie tylko męska ale i kobieca sprawa.
A może przez ludzi przemawia zazdrość do naszych zdolności transformacji. Może lęk, że my potrafimy być zarówno męscy, jak i żeńscy i damy sobie radę w większości sytuacji. Znacznie większej liczbie sytuacji. Może tego się boją, bo mamy możliwość spostrzegania z konta trzech osobowości, żeńskiej, męskiej, i obojętnej, tak obojętnej. Gdyż na co dzień patrzymy zarówno męską jak i żeńską stroną, a łącząc dwie w jedno jesteśmy obojętni emocjonalnie i dla tego nas trudno wyprowadzić z równowagi. Mamy znaczniejszy zapas cierpliwości, mamy większą wrażliwość na aspekty życiowe.
(tu mam propozycję, żebyś ten temat może jeszcze rozwinęła, bo jest ciekawy i ja sama z chęcią jeszcze o tym zjawisku poczytam)
Lukrecja
Niestety, nasza kultura środkowo-eropejska diametralnie różni się od tej z Dalekiego Wschodu. Tutaj musimy walczyć o prawo do życia. Tutaj musimy udowadniać, że nie jesteśmy chorymi psychicznie ludźmi. Wielu chciałoby nas pozamykać w odosobnionych miejscach, żebyśmy nie brukali ich „czystej” cywilizacji. Dlaczego tak jest?
To proste. Stereotypy ukształtowały wśród większości sposób, w jaki nas widzą i nie chcą zadać sobie trudu poznania nas, zrozumienia. Bo to wymaga wysiłku, bo trzeba wspiąć się na wyższe pokłady człowieczeństwa. Bo trzeba otworzyć swój mózg na inne wartości.
Ale to jest możliwe. W moich licznych rozmowach z różnymi ludźmi przekonałam się, że jeżeli dopuści się nas do głosu, a druga strona będzie chciała słuchać, to można wiele zmienić w sposobie postrzegania nas. Te rozmowy pokazały mi także, skąd biorą się stereotypy. Niestety, za większością opinii stoimy my sami. Sami dajemy powody do takiego postrzegania nas. Wystarczy zajrzeć na fora, gdzie jest wiele osób trans i ma się odpowiedź. Bo przebieranie się za kobietę ma służyć tylko i wyłącznie zaspakajaniu erotycznych żądz. Sama jeszcze do niedawana tak robiłam, więc dokładnie wiem, o czym piszę. Wykreowałam się na rządną erotycznych przygód mroczną perwersyjną Dominę. Chciałam spotykać się w wiadomych celach. Ale poza tym, jak tylko miałam ku temu okazję, rozmawiałam o naszym świecie z każdym, kto chciał słuchać, kto chciał rozmawiać. I zdobyłam sobie szacunek. I teraz, jak odmawiam ludziom, którzy zwracają się do mnie z erotycznymi propozycjami, spotyka to się ze zrozumieniem. Bo ja nie odcinam się od tej mojej sfery. Zresztą możecie się o tym na tej stronie przekonać. Ale zrozumiałam, że to nie może być sensem życia, że powinno być barwnym dodatkiem, rozrywką, chwilą oderwania od codzienności. I ja tak zrobiłam.
Rozmowy. Nigdy nie zapomnę, jak w klubie poznałam typowego „dresa”, który przyszedł razem ze striptizerką, która akurat wtedy miała występ. Znałyśmy się dobrze, więc siłą rzeczy siedzieliśmy razem i zaczęliśmy rozmawiać. Ja oczywiście byłam przebrana, a że był to czas gdy jeszcze starałam się zostać Drag Queen, to i moja transformacja do eleganckich nie należała. Po kilku godzinach rozmów w ciągu paru dni sam mi powiedział, że na początku, gdyby mnie spotkał na mieście, to po prostu dałby mi wycisk. Teraz pozwolił mi żyć. Nie przekonałam go do naszego świata. Nie to zresztą było moim celem. Ale zauważył we mnie człowieka i zdobyłam sobie przynajmniej tyle szacunku, że z Jego strony nie musiała się niczego obawiać.
Podobnych sytuacji miałam jeszcze kilka. Zawsze, gdy wdawałam się w dyskusję, to mój sposób bycia, to o czym pisała Izumi, moje pokłady cierpliwości, moja wrażliwość, pozwalała prowadzić spokojną dyskusję pozbawioną agresji. To była swoista szkoła. Tym ważniejsza, że przeszłam ją w czasie, gdy byłam właściwie nikim, ani nim, ani nią. Te rozmowy dały także mi bardzo wiele. Stanowiły niejako pomost nad moimi erotycznymi szaleństwami do miejsca, w którym jestem obecnie. Nie pozwoliły mi się zatracić. I powoli torował sobie drogę do mego umysłu nowy sposób bycia.
Gdy sobie przypominam, że wielki temu Polska słynęła w Europie, jako ucieleśnienie tolerancji i wolności, to wierzyć się nie chce. Dzisiaj każda mniejszość skazana jest na życie w podziemiu, w ukryciu, w zamkniętych klubach. Każda próba pojawienia się publicznie niesie ze sobą ogromne ryzyko. Ale są pierwsze próby zmiany tego stanu. Znam grupę ludzi, którzy próbują zrobić coś, by temat bdsm został przedstawiony w inny sposób, niż dotychczas. Chcą pokazać piękno tej sfery erotyki i związków międzyludzkich. Trzymamy za nich kciuki. Także nasz transowy świat próbuje obalić stereotypy poprzez coraz odważniejsze „wychodzenie z szafy”. Po raz drugi w tym roku odbędzie się Miss Trans w Warszawie. Także nam przyświeca właśnie ten cel, dlatego przemawiamy głównie słowem. Chcemy, żebyś się zatrzymał na chwilę nad tym problemem...
jestem kim jestem