top of page

Świąteczny obiad

[Gwiazdka 2014]

 

Nie kupiłam nowej biżuterii.

Okazało się, że to co mam daje dosyć możliwości.

Drugi dzień Świąt. Przyjechała rodzina i pojechaliśmy do restauracji na uroczysty obiad. Była też para, u której byłam z moim podopiecznym klika dni wcześniej na proszonej kolacji.

To wtedy założyłam pierwszy raz publicznie moją specjalnie na Święta kupioną sukienkę.

Czułam się świetnie, chociaż nie usłyszałam ani słowa na mój temat. Byłam traktowana normalnie.

Za to, gdy spotkaliśmy się ponownie w drugi dzień Świąt, po usłyszeniu w domu słów uznania dla mojej kreacji, to samo stało się także podczas obiadu. Zwłaszcza, gdy w pewnym momencie powiedziałam, że to moje pierwsze Święta w takim wydaniu.

Bo to prawda. To takie mocne podsumowanie tego roku. Tego, co się w nim wydarzyło.

W nowym czekają mnie kolejne wyzwania, bo wiem już, że tutaj po urlopie nie wrócę.

Ale tym będę martwiła się w przyszłym roku. Teraz chłonę i cieszę się tym, czego mogłam doświadczyć.

W sklepie, na spacerze, u fryzjera, u kosmetyczki, u lekarza,w aptece, w szpitalu, na stacji benzynowej, w mieście, nad jeziorem, w lesie, w domu.

Sama, z podopiecznym, z jego rodziną, przyjaciółmi, znajomymi.

Jako ONA...

I oczywiście, jak chyba każdego, bardzo mnie ucieszyły prezenty.

Nie robiłam zdjęc podczas uroczystego obiadu, ale kreację, którą specjalnie na tą okazję przygotowałam, a która spotkała się z wyrazami uznania, uwieczniłam w moim pokoju.

jestem kim jestem

bottom of page