top of page

Dusza pełna fetyszy

Trochę fetyszu w poznańskim Nowym Mieście

 

To, że wreszcie mogę być sobą, początkowo spowodowało, że przestałam potrzebować zdjęć, bawić się moimi fetyszami. Ale nie trwało to długo. Zuza nad Zalewem Zegrzyńskim już przebudziła moje pasje.

Na koncert Closterkeller pojechałam odpowiednio ubrana.

A gdy wreszcie zdecydowałam się zabrać ze sobą aparat na spacer, miałam na sobie skórzaną mini i moją nową kurtkę z imitacji skóry. Nie pamiętam już, gdzie wtedy szłam, ale nie chciałam brać aparatu, dlatego uwieczniłam swój wygląd pod blokiem.

Następnym razem postanowiłam zaszaleć i założyłam moje gotyckie kozaki. Chciałam w nich iść na Maltę, ale okazało się, że to buty na koncert, na sesję, na imprezę. Na spacer nie bardzo, bo nie czułam się w nich na tyle wygodnie, by długo w nich chodzić. Więc poszłam w krzaki niedaleko mojego bloku. Tam znalazłam najpierw spory konar, który zastąpił mój pejcz. A potem odkryłam całkiem malownicze i doskonale pasujące do stylistyki sesji ruiny. Nie wiedziałam, że wręcz pod oknem mam takie fajne miejsce do zdjęć.

Tak, tak.

Czarna Róża trochę zaszalała.

 

hasło do prezentacji : lukrecja2012

jestem kim jestem

bottom of page