top of page

Dita Von Teese

[18.05.2014]

 

Na samym początku mojej przemiany usłyszałam od Moniki, że przypominam jej Ditę Von Teese. Zaproponowała nawet, żebyśmy w przyszłości zrobiły stylizację na Nią, ale Magicbombs zakończył swoją działalność i ten plan nigdy nie został zrealizowany. Ale sporo czasu wtedy poświęciłam na planowanie stylizacji. Przeglądałam różne galerie Dity. I faktycznie, widziałam pewne elementy wspólne. Pewne podobieństwo. Oczywiście tylko bardzo dalekie, bo nawet mi przez myśl nie przeszło porównywać się do tej prawdziwej w każdym calu Divy.

Ale ziarenko zostało zasiane.

Od dłuższego czasu już zbierałam się do zakupu prawdziwego markowego damskiego perfumu.

Ciągle jednak coś mi stawało na przeszkodzie. Kupiłam jeden, którego zapach mi się podobał i o dziwo, bardzo przypadł do gustu Jagódce, co mnie bardzo ucieszyło.

Ale to nadal nie było to.

Aż tu nagle na półce mojego ulubionego niemieckiego marketu drogeryjnego ujrzałam czarny flakon, a za nim na czarnym pudełku Ona, Dita Von Teese.

Powąchałam i odpłynęłam.

Potem jeszcze w innym sklepie sprawdziłam dwa inne perfumy Dity, ale ten czarny najbardziej do mnie przemówił.

I chodził za mną kilka dni.

I dzisiaj przyszedł.

Oczywiście, nie mogłam odmówić sobie przyjemności, by nie uwiecznić na zdjęciach mojego nowego nabytku, tym bardziej, że sama forma opakowania jest sama w sobie ciekawa. I miałam okazję, by pokazać ponownie moje Cat Walki a także moje nowe szpileczki.

Kto jak kto, ale Dita Von Teese na pewno doskonale czuje się w towarzystwie szpileczek...

A ja cieszyłam swoje oczy pięknym opakowaniem i wciągałam oszałamiający zapach perfum...

jestem kim jestem

bottom of page